W strugach deszczu, na warszawskich wojskowych powązkach razem z setkami ludźi zegnałam Ryszarda Kapuścińskiego. Ręka mi odpadała z zimna, musiałam wysoko trzym
bladzac dzis 45 minut po warszawskim Marymoncie (i dalszych okolicach typu Żerań, Białołęka) odkryłam gorzki smak kultury w przestrzeni miejskiej...fajnie że bę